
Wczoraj wieczorem miało miejsce niezwykłe zdarzenie. 5 dziewczyn miłujących nietuzinkową biżuterię, masa półfabrykatów, spokojna muzyka, tiramisu i dobre wino, akcja "oddam ciuchy w dobre ręce", dyskusje o pracy i opowieści o duchach. Jednak głównym punktem spotkania okazała się kreatywność - u jednych obudziła instynkt projektantek, u innych niesamowicie sprawnych rękodzielniczek :)
Pierwszym skończonym okazał się naszyjnik Beaty. Wykonany z niespełniających swojej funkcji silikonowych zatyczek do kolczyków i sypkich koralików (dawno odprutych od starej bluzki) zdecydowanie nie wygląda na biżuterię z upcyklingu.
Drugie na mecie znalazło się dzieło Anety. Bransoletka ze starej szydełkowej serwetki według kasiowego projektu, wykonana przez kobietę tak sprawnie posługującą się narzędziami, że niejeden chirurg mógłby pobierać u niej nauki.
Na dokończenie czekają jeszcze bardzo oryginalne kolczyki Anety i bransoletka wspólnie zaprojektowana z Magdą. Natomiast Gosia skupiła się na podtrzymaniu swojej umiejętności nieprzeciętnie równego malowania paznokci (czego szalenie zazdroszczę ;)).
Dziękuję dziewczyny za super spotkanie!
Zmykam odespać zarwaną nockę...