Kiedyś nie lubiłam Halloween. Nie mogłam pojąć, dlaczego tłumy młodych ludzi ochoczo celebrują "święto dyni i zombie". Rozumiałam imprezy przebierane, ale halołinowa szajba mnie przerastała - była wszędzie, zwłaszcza na półkach sklepowych pełnych plastikowych gadżetów made in china. W ubiegłym roku nawet zaskoczyły mnie dzieciaki z bloku krzyczące pod drzwiami "cukierek albo psikus!". Jaki psikus? Nie mamy ogródka, któremu coś by mogło grozić, okna na 3. piętrze więc raczej kamienie nie dolecą :) - jedyne czego się bałam to zasikana wycieraczka... A tak serio, ułaskawiłam wiedźmy i zombiaki jabłkami - bo zdrowe. Jednak duże wrażenie wywarły na mnie ich stroje. Były bardzo dopracowane i pomysłowe. Zaczęłam więc szperać w sieci. Znalazłam caaaałe mnóstwo tutoriali na halloweenowe ozdoby, stroje i przepisy. W tym wszystkim prym wiodą dynie. A raczej to, co można z nich zrobić, bo w większości przypadków staje się tylko niejadalnym surowcem. |
Oto moje ulubione pomysły na halloweenowe dekoracje. Zarówno pomysły, jak i wykonanie są bezbłędne. Wiem, że powinno być bardziej przerażająco, ale czy nie rozczulają Was urocze duszki z ostatniego zdjęcia? :)
- Zewnętrzna warstwa dyni jest dość twarda. Przygotujcie ostry, duży nóż i bardzo uważajcie żeby nie pociąć siebie ani nikogo z otoczenia...
- Całkowite wydrążenie dyni nie jest możliwe. Jeśli wydłubiemy za dużo wnętrza ze ścianek, zewnętrzna warstwa zacznie się zapadać. A jeśli planujecie przeznaczyć miąższ z wydrążonej dyni do celów kulinarnych, miejcie świadomość, że nie będzie go dużo (albo zorganizujcie więcej dyń :)).
- Po kilku dniach nasze dzieło zacznie pleśnieć (jak na wybebeszone warzywo poza lodówką przystało). Dyniowe ozdoby niestety nie są długotrwałe. Możemy przedłużyć jej estetyczny żywot, smarując otwory i miąższ cienką warstwą oleju kuchennego.
W tym roku zdążyłam zrobić tylko kreację wiedźmy ze starego wojskowego worka. Ten strój zdecydowanie nie przystawał do towarzystwa seksownych wampirzyc i pociągających zmór, które w wyjątkowo dużej ilości dopisały na imprezie w miniony weekend. Dysonans był tak duży, że usłyszałam iż wyglądam jak "wiedźma z ziemniaków" ^^ Cóż... następnym razem wybadam, w co przebiorą się współtowarzyszki zabawy :D