Kiedyś nie lubiłam Halloween. Nie mogłam pojąć, dlaczego tłumy młodych ludzi ochoczo celebrują "święto dyni i zombie". Rozumiałam imprezy przebierane, ale halołinowa szajba mnie przerastała - była wszędzie, zwłaszcza na półkach sklepowych pełnych plastikowych gadżetów made in china. W ubiegłym roku nawet zaskoczyły mnie dzieciaki z bloku krzyczące pod drzwiami "cukierek albo psikus!". Jaki psikus? Nie mamy ogródka, któremu coś by mogło grozić, okna na 3. piętrze więc raczej kamienie nie dolecą :) - jedyne czego się bałam to zasikana wycieraczka... A tak serio, ułaskawiłam wiedźmy i zombiaki jabłkami - bo zdrowe. Jednak duże wrażenie wywarły na mnie ich stroje. Były bardzo dopracowane i pomysłowe. Zaczęłam więc szperać w sieci. Znalazłam caaaałe mnóstwo tutoriali na halloweenowe ozdoby, stroje i przepisy. W tym wszystkim prym wiodą dynie. A raczej to, co można z nich zrobić, bo w większości przypadków staje się tylko niejadalnym surowcem. |
1 Comment
Moi znajomi wiedzą, że intensywnie uprawiam zbieractwo odpadów przeróżnych. Jakiś czas temu zadzwonił Marcin z informacją, że jego wieża stereo umarła i nie da się jej pomóc. Czy chcę to, co z niej zostało? No ba! Ponieważ była wieża Marcina składała się z bardzo wielu fantastycznych elementów o różnych kształtach, kolorach i fakturach, biedaczka musiała odleżeć swoje czekając na kasiowe natchnienie. I doczekała się :) Co prawda przetworzyłam dopiero część jej bogatego wnętrza, bo reszta czeka na większe przedsięwzięcie ze względu na swoje gabaryty. Jest pewien artysta, który ze śmieci znalezionych na plażach, parkingach, skrajach lasu, ulicach stworzył niesamowitą kolekcję zdjęć FOUND IN NATURE. Surowe odpady zostały pogrupowane w zestawy rzeczy o podobnym kształcie, kolorze czy materiale. W portfolio artysty, pod każdym zdjęciem znajdziemy informację o miejscu pochodzenia odpadów z konkretnego zdjęcia. Efekt uważam za bardzo udany. Barry Rosenthal - to nazwisko należy zapamiętać i koniecznie zajrzeć tutaj: barryrosenthal.com Wiecie o istnieniu kampanii Nie marnuj jedzenia! Myśl ekologicznie? Latem na mieście sporadycznie można było natknąć się na plakaty, w sieci krążył spot reklamowy. Teraz do akcji przyłączył się Projekt Warszawiak i Ania Rusowicz. Pomysł zacny, już tłumaczę o co chodzi. Z pewnością niedługo nastąpi ten moment, w którym kierowcy tłumnie zaczną wyposażać swoje pojazdy w opony zimowe. Jednak jeśli postanowicie pozbyć się zniszczonych(!), letnich opon, miejcie świadomość, że ich droga przydatności jeszcze nie dobiegła końca :) W internecie można znaleźć mnóstwo pomysłów na fotele/pufy/krzesła z samochodowego ogumienia. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy chcą zapraszać do swojego domu intensywnie "pachnącą" czarną gumę zwłaszcza, że wcześniej przez kilka sezonów zbierała brud z ulic... Dom![]() zdjęcie Corner of Design Od piątku do niedzieli (12-14/10) w hali Międzynarodowych Targów Łódzkich nastąpiła kumulacja wydarzeń o tematyce ekologicznej: beECO, Natura Food, Re-Act Fashion Show, Targi Mody Wear-Fair, Cohabitat Gathering i oczywiście Corner of Design (gdzie można było spotkać Kasię, Martę i bęben od pralki). Czwartkowe rozstawianie stoisk zaczęło się dla mnie dość stresująco. Po kilku godzinach spędzonych na uważnym pakowaniu wszystkiego co niezbędne do przeżycia i sprawnego funkcjonowania stoiska, opuszczając dom w pośpiechu zapomniałam zabrać pudełka z opakowaniami na sprzedaną biżuterię (o czym na szczęście przypomniałam sobie 2 ulice od domu). Oczywiście wróciliśmy po nie. Szybki rzut okiem na pokój, czy coś jeszcze powinno zostać zabrane i ziuuuu do Łodzi. Pamiętacie jeszcze Projekt aRRRt, który wraz z Kasią Fijałkowską wcielałyśmy w życie w Bibliotece Krasińskich? Tak jak było przewidziane wraz z końcem września dobiegł końca. Trochę niespodziewanie dopadła mnie z tej okazji chwila refleksji i przemyśleń. Pozwolę sobie podsumować całe przedsięwzięcie.
Przede wszystkim podziękowania dla Zuzy za zgłoszenie zapotrzebowania i dla Kasi, że zagadała do mnie podczas Pecha Kucha Warsaw Night - w zasadzie tak wszystko się zaczęło :) Nie dawniej niż dwa tygodnie temu, w czeluściach mieszkania babci znalazłam bańkę z winem ryżowym. Od tamtej pory ów trunek zebrał wyrazy głębokiego uznania od 100% znajomych degustatorów, a dla mnie stał się największym rarytasem ostatnich dni. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy, a babcinie wino nie stanowi wyjątku. Czas zakasać rękawy i spróbować powielić ryżową ambrozję. ![]() Przepis na wino z ryżu i rodzynek (według zeznań babci Adeli): Składniki:
![]() Odkąd dotarła do mnie informacja, że będę uczestniczyć Corner of Design jestem trochę rozkojarzona i monotematyczna za co najmocniej przepraszam (i proszę wybaczcie jeśli zapomniałam coś dla kogoś zrobić lub odpisać na maila). Jedna z głównych rzeczy o których ostatnio myślę jest najświeższa porcja kasiowych upcyklingowych dzieł, które pojadą ze mną do Łodzi. Rzecz jasna nie kontempluję nad ich doskonałością, a nad ich potencjalnym wpasowaniem w kontekst wydarzenia. Jak wyjdzie przekonamy się już za tydzień (o matko! o tej porze będziemy po pierwszym dniu wystawy!). Niedawny post o moim książkowym znalezisku przy osiedlowym śmietniku wywołał zaskakująco dużo emocji. Sporo też pojawiło się głosów, że z oddawaniem książek do bibliotek nie jest tak różowo, bo instytucje paradoksalnie książek nie przyjmują... Dla mnie jest to troszkę niezrozumiałe, ale zastanówmy się lepiej jakie mamy inne wyjścia. A jest ich całkiem sporo.
Udało mi się w końcu sfotografować bransoletkę, która od prawie roku wdzięcznie zdobi nadgarstek Zuzy. W sumie do tej pory był to mój najbardziej pracochłonny projekt soutache'owy... Im rzadziej go widzę, tym bardziej jestem z niego dumna :)
|
O tym piszę:
All
Zbiór pomysłów na kreatywny recykling
Archiwum
January 2014
nr bloga: F00098
|